22 lipca 2012

Przesłuchanie w sprawie "Morderstwa na mokradłach" - wywiad z Saszą Hady

Zbrodnia w bibliotece zorganizowała ostatnio konkurs na przeprowadzenie wywiadu z debiutującą autorką książki "Morderstwa na mokradłach". Zastanawiałam się chwilę nad moim udziałem i postanowiłam spróbować. Jest to mój pierwszy wywiad, ale mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej. Z autorką bardzo dobrze mi się pisało i jestem bardzo zadowolona z tej naszej rozmowy. Tak więc, aby nie przedłużać zapraszam was di przeczytania tego krótkiego wywiadu z Saszą Hady...

* * *


Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami?
Zaczęła się całkiem naturalnie - moi rodzice dużo czytali i szybko mnie tym zarazili. W tamtych zamierzchłych leśniczówkowych czasach każdy z nas miał jakąś swoją ukochaną lekturę, którą czytał na okrągło, ale były też takie książki rodzinne, które sobie bez przerwy wyrwaliśmy z rąk. Pamiętam, że zawsze po obiedzie zaczynaliśmy łypać na siebie wyrachowanymi spojrzeniami rewolwerowców, a potem zrywaliśmy się i... wygrywał ten, kto wykazał się najlepszym refleksem i pierwszy zagarnął tom "Przygód dobrego wojaka Szwejka" tudzież najlepsze miejsce do czytania - na wielkim, czerwonym tapczanie.
Można powiedzieć, że książki towarzyszyły mi od zawsze.


Skąd wziął się pomysł na napisanie książki?
Było to spontaniczne czy raczej wcześniej przemyślane?
Jeśli chodzi o tę konkretną książkę, "Morderstwo na mokradłach", to na początku spontanicznie połączyłam ze sobą kilka pomysłów i obrazów - i książka zaczęła się właściwie pisać sama... W okolicach trzeciego rozdziału zdałam sobie sprawę, że potrzebuję jednak jakiegoś planu wydarzeń, żeby się nie pogubić we własnej intrydze. Potem robiłam notatki do samego końca i zapełniłam nimi cały brulion, ale nawet w trakcie pisania ciągle przychodziły mi do głowy nowe pomysły.

Czy wcześniej pisałaś tak dla siebie jakieś dłuższe opowiadania czy raczej nie?
Pisanie do szuflady zawsze wydawało mi się mniej atrakcyjne niż pisanie dla kogoś - lubię się dzielić tym, co wymyślę. Zanim napisałam "Morderstwo na mokradłach", stworzyłam minipowieść detektywistyczną specjalnie dla moich przyjaciół. To miała być taka wprawka, ale zamieniło się to też we wspólną zabawę - najpierw dałam im tekst bez zakończenia i prosiłam, żeby wytypowali zabójcę. Niemal nikomu się to nie udało, co uznałam za dobrą wróżbę na przyszłość;-) W "Morderstwie na mokradłach" też można zgadywać - tak w okolicach rozdziału 10-tego...

Jak już doszłyśmy do tematu "Morderstwa na mokradłach" to mogłabyś coś powiedzieć o swoim debiucie ?
Pomysł napisania "Morderstwa na mokradłach" zrodził się dość spontanicznie i można powiedzieć dwufazowo. Najpierw zobaczyłam początkową scenę; właśnie walczyłam w kuchni wielkim nożem z wyjątkowo twardą dynią (tzn. ona mi się biernie przeciwstawiała, nie żeby atakowała mnie otwarcie;-)) i zaczęły mnie nachodzić mordercze, dość makabryczne myśli. Jakiś czas później natknęłam się na informację, że słynny adres Baker Street 221B nigdy tak naprawdę nie istniał, a spór co do tego, kto ma odpowiadać na listy kierowane do Holmesa rozstrzygnięto dopiero w... 2005 roku (wygrało Muzeum Sherlocka Holmesa mieszczące się w kamienicy między numerami 237 i 241). To, że ktoś mógł uwierzyć w realne istnienie Holmesa i listownie szukać u niego porady (bądź wyrażać uwielbienie i podziw, czemu nie) wydało mi się absolutnie fantastyczne. Zaczęłam sobie wyobrażać, co by było, gdyby klienci zaczęli nachodzić jakiegoś pechowego lokatora Baker Street i domagać się od niego świadczenia usług detektywistycznych. I tak zrodził się Alfred Bendelin, prywatny detektyw (dyskrecja gwarantowana).


Myślisz już o napisaniu kolejnej książki? Jak tak to mniej więcej jaką?

Nie tylko myślę, ale nawet już zaczęłam pisać... Ci, którzy przeczytali "Morderstwo na mokradłach", domagają się następnej części cyklu o Alfredzie Bendelinie, a i ja sama jestem ciekawa, co było dalej;-) Poza tym zaczęłam pisać inny kryminał - coś zupełnie odmiennego, bardziej mrocznego i drapieżnego... Ale to na razie tajemnica ;-)

O książce już się trochę dowiedzieliśmy, ale miło byłoby dowiedzieć się czegoś o samej autorce. Czy mogłabyś opowiedzieć coś o sobie i o tym, co robisz na co dzień?
Moja mama, widząc mnie zawsze z książką w ręku, trochę się martwiła, co będę robić w życiu, i usiłowała dyskretnie zwrócić mi uwagę na zalety takich dziedzin wiedzy jak matematyka, chemia czy biologia. Bezskutecznie. Niestety w liceum nie mogłam ich całkiem zignorować i tylko przywileje dostępne wybrańcom (czyli uczniom klasy humanistycznej) takie jak kontakt z łaciną i wykłady z historii pomogły mi przetrwać. Obecnie już prawie całkiem udało mi się zapomnieć tabliczkę mnożenia. Jeszcze niezupełnie, ale bardzo się staram.
Kiedy przyszło do wyboru studiów, poszłam - no co za niespodzianka! - na polonistykę-edytorstwo, gdzie moje studenckie obowiązki polegały głównie na przesiadywaniu w bibliotece i połykaniu kolejnych lektur. Wtedy mama zaczęła załamywać ręce i biadolić, że przecież pracy nie znajdę, skoro nadaję się tylko do tego, żeby czytać całymi dniami. Była wręcz nieprzyjemnie zdziwiona, kiedy się okazało, że zostałam redaktorem i pracuję przez osiem godzin dziennie, czytając i poprawiając teksty. Potem wracam do domu i dla odprężenia... czytam ;-)
Poza tym trenuję karate, dużo podróżuję (przede wszystkim do Gruzji), recenzuję książki dla Rymsa i ZwB, tłumaczę z angielskiego, piszę (oprócz kryminałów) opowiadania dla dzieci... Lubię chodzić po górach, pływać kajakiem, jeździć na rowerze i biegać.
Nie umiem usiedzieć spokojnie i ciągle wymyślam sobie jakieś nowe zajęcia (np. mniej więcej raz na rok ogarnia mnie kolorystyczne szaleństwo i przemalowuję sama wszystkie pokoje w mieszkaniu). Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się nudziłam - ale czasami zaczynam marzyć o takich leniwych dniach, kiedy dojdzie do tego, że zacznę układać puzzle albo grać w domino. Ale póki co mi to nie grozi.

Czy masz jakieś marzenia na bliższą lub dalszą przyszłość?
O, trudne pytanie! Nasze marzenia określają nas podobnie jak nasze lęki, więc trzeba tu zachować szczególną ostrożność... Be careful what you wish for;-)) 
Chwilowo marzę przede wszystkim o tym, żebym nie musiała na co dzień wybierać między pisaniem, spotkaniami z przyjaciółmi i snem, bo to bardzo dramatyczny wybór, niczym z greckiej tragedii. Marzenia na dalszą przyszłość dotyczą przede wszystkim krajów i miejsc, do których chciałabym pojechać: Albania, Kanada, Japonia... Ale niewykluczone jest, że to drugie marzenie spełni się prędzej niż pierwsze;-)  
  
* * *

Dziękuję bardzo autorce za ten wywiad. Jestem z niego zadowolona i cieszę się, że ten pierwszy raz mam już za sobą. :) Pozdrawiam wszystkich moich czytelników i życzę wam mile spędzonych wakacji. Mi mijają świetnie, jedynie pogoda lubi krzyżować plany, ale i tak już raz byłam nad jeziorem na Mazurach, a tego bardzo chciałam. :)) Niedługo znowu coś napiszę.

1 komentarz:

Ja się dla Ciebie produkuje, to może i ty byś dla mnie choć komentarz zostawił?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...