Czasem
myślę nad tym, czy umiem wykorzystać to, co dostaję. Dostałam od życia
już tak wiele, a za każdym razem nie wiem co mam z tym zrobić. Boję się,
że to stracę i właśnie dlatego nic mi nie zostaje. Jedynie pustka.
Pustka, którą cały czas pragnę zapełnić. Lecz w tej pustce nadal tkwi
rana. Z każdym dniem staje się coraz większa i większa. Pewnego dnia
jest już tak wielka, że ... nie potrafię już dalej iść z tą raną, z tą
pustką we mnie. Mam zamiar to zmienić. Muszę tą ranę oczyścić i
przypomnieć sobie jak ona powstała, bym potrafiła ją uleczyć. Wiem, że
potrafię to zrobić i wiem, że będzie to bardzo bolesna i trudna droga,
ale to jedyne wyjście, abym znów poczuła radość. Abym potrafiła znaleźć
mnie prawdziwą. Nie tą, która wciąż się kryje, aby ją nie zauważyli, lecz
tą, która zawsze znalazła towarzystwo, która się śmiała i zawsze druga
osoba jej tym samym odpowiadała, która czuła się swobodnie i radośnie.
Ta rana zrobiła ze mnie kogoś, kto co chwilę próbował wracać do
wspomnień, które były radosne, ale mimo to dawały jedynie ból i rana się
powiększała. Teraz mam czas, by wszystko zmienić i pokazać innym, że
prawdziwa ja powraca i niech nigdy nie wróci ta straszna rana...
Każdy odczuwa takie rany. Niektórzy, jak Ty, potrafią się do niej przyznać otwarcie i mają chęć z nią walczyć. Życzę wytrwałości. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję... Już jest coraz lepiej i mam nadzieję, że nareszcie wszystko się ułoży ;)
Usuń