Nasza główna bohaterka wciąż nie ma swojego miejsca na ziemi. Jednak w końcu ze swoim tatą przeprowadza się do Irlandii. To miejsce, w którym bardzo szybko się odnajduje i czuje się wreszcie jak w domu. Nowe miejsce i ... nowe znajomości, które szybko przekształcają się w przyjaźnie. Nareszcie Megan poznaje smak prawdziwego, nastoletniego życia. To na razie tylko początek. Dziewczyna wciąż łapie się na tym, że pewien chłopak strasznie przyciąga jej uwagę z wzajemnością. Co to może oznaczać? Przecież jak można się tak szybko zakochać w kimś, kogo się nie zna. Okazuje się, że rodzina tego chłopaka, nie jest lubiana. Wszyscy szepczą jakieś dziwne historie na jej temat. Opowieści są tak dziwne, że aż trudno w nie uwierzyć. Jednak Megan zauważa jakieś niepokojące sytuacje zawsze w pobliżu kogoś z rodziny DeRisów. O co w tym wszystkim chodzi? I co w tym jest prawdą?
Leigh Fallon urodziła się w RPA, wychowała w Dublinie, a jako dwudziestoparolatka przeprowadziła się do Cork. Gdy tylko odkryła stronę dla początkujących pisarzy literatury młodzieżowej zwaną Inkpop, szybko zarzuciła swoją "zawrotną" karierę w dziale finansów. Jej powieść Córka żywiołu powstała w malowniczym Kinsale, by w ciągu zaledwie kilku tygodni trafić na listę pięciu najlepszych tekstów Inkpopu, dzięki czemu została dostrzeżona przez wydawnictwo HarperCollins.
"Nagle poczułam mocny powiew lodowatego wiatru. Śmignął tuż przy moich nogach, a potem zaczął wiać wokół mnie, targając mi włosy. Zadrżałam z zimna, w jednej chwili byłam przemarznięta od stóp do głów. Wrzasnęłam, usiłując złapać włosy, które zupełnie zasłoniły mi oczy. W końcu udało mi się je odgarnąć z twarzy i wtedy właśnie ujrzałam, że wiatr porywa obu chłopaków i pcha ich z dużo siłą w dziką różę rosnącą za nimi."
Książka ukazuje moce czterech żywiołów: wody, ognia, ziemi i powietrza. Początkowo nie za dużo o nich wiemy, ponieważ bohaterowie ukrywają się ze swoimi mocami. Zazwyczaj starają się z nich nie korzystać, jednak gdy pojawia się Megan nie potrafią ich opanować. Ich żywioły zaczynają żyć własnym życiem Niby autorka próbuje coś o nich opowiedzieć, ale jak dla mnie mało uwagi skupiła na opisaniu możliwości danych żywiołów. Pamiętam tylko kilka fragmentów, w których bardziej się na nich skupiła.
Pisana jest raczej lekkim językiem i bardzo swobodnie się ją czyta. Nie jest jakimś arcydziełem, ale z przyjemnością poznaje się losy Megan i rodziny DeRisów. Jest dobra na jesienny wieczór, aby na chwilę odpocząć od szkoły czy pracy, od tej naszej szarej rzeczywistości. Jeśli chodzi o bohaterów to polubiłam Aine. Za to główna bohaterka czasem mnie irytowała. Nie mówię, że była zła, ale jakoś tak niekiedy wkurzała. Ogólnie bohaterowie byli nawet całkiem dobrze opisani.
Jeśli kogo interesuje fantastyka oparta na różnego rodzaju kulturze, tu akurat celtycka, to polecam tą książkę. Przy tej książkę łatwo można odpocząć i zrelaksować się. Jestem prawie pewna, że każdemu umili czas. Niezbyt wymagająca lektura na jesienne wieczory.
może nie kusi mnie zbytnio, ale zainteresuje się nią bardziej ... może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa razie sobie daruję, ale może kiedyś się skuszę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie zwracam na nią specjalnej uwagi, aczkolwiek zapewne przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś :) Ale póki co jakoś nie mam ochoty :)
OdpowiedzUsuńPowieść miałam okazję czytać zaraza po premierze i pamiętam, że wywarła na mnie dość pozytywne wrażenie. Teraz ciekawa jestem jak to będzie z kontynuacją. Szczególnie, że minęło tyle czasu. Nie mniej "Córkę żywiołu" polecam na równi z Tobą :D
OdpowiedzUsuń