15 grudnia 2013
Alfred Potocki - Ostatnia moc
Chyba każdy z nas chciał kiedyś zostać superbohaterem? W dzisiejszych czasach kiedy w kółko produkują filmy, w których główne postaci mają jakieś niesamowite nadludzkie moce, pewnie nieraz każdy popadał w podobne marzenia. Jednak czy ten temat mógłby nas jeszcze czymś zaskoczyć? Czy dałoby radę przekazać to w jakiś oryginalny sposób. Myślę, że mimo iż to nie lada zadanie to nie jest niemożliwe. Książkę, którą mam zamiar polecić ma chyba w sobie to „coś” co ją wyróżnia.
Alfred J. Potocki – absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, z zawodu nauczyciel polonista. Wiele lat spędził w Stanach Zjednoczonych, imając się przeróżnych zajęć. „Ostatnia moc” to jego literacki debiut.
Autor przedstawia główną postać jako młodego nauczyciela języka polskiego. Jakub uwielbia literaturę science-fiction i wszystko z nią związane. Niedługo po rozpoczęciu swojego życia zawodowego bierze udział w wypadku. W jego wyniku zapada w stan śmierci klinicznej i jego jaźń opuszcza jego ciało. Po wybudzeniu się nie pamięta co się wtedy działo, jednak powoli zdaje sobie sprawę, że zaszły w nim zmiany. Odkrywa w sobie nadnaturalne moce i postanawia wykorzystać je w walce ze Złem. Jednak nie zdaje sobie sprawy, że przez to sam naraża się na nie lada niebezpieczeństwo.
Opis nie zaskakuje i niezbyt się wyróżnia. Jednak uwierzcie mi, że książka taką jest. Co jest w niej takiego niezwykłego? Otóż zacznijmy od samego początku. Gdy zaczęłam ją czytać doznałam szoku. Zadziwił mnie bardzo język jakim autor operuje. Jest on dosyć wyszukany i początkowo miałam problem z połapaniem się i przystosowanie do niego, ale nie zrażajcie się. Ogólnie książka pisana jest naprawdę przystępnym językiem, a to, że dodawane jest tak fachowo wyglądające słownictwo dodaje jej uroku i wprowadza w odpowiednią sytuację. Pierwsze strony już wywarły na mnie wrażenie. To, co autor opisał w trakcie śmierci klinicznej Jakuba wprost wprowadziło mnie w niemałe oniemienie. Już wtedy wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Nigdy nie spodziewałam się tak wielu zadziwiających informacji w jednej książce. Dodatkowo czułam się jakbym nie czytała jedną książkę, a jak o wiele więcej. Czemu? Bo tyle tam było tekstu, akcji, wszystkiego. Od razu uprzedzam, że nie jest to lekka książka na jeden wieczór. Jej trzeba poświęcić o wiele więcej czasu, ale naprawdę warto. Podobało mi się zręczne wprowadzenie wątku związanego z miłością. Nie był on na pierwszym planie, a raczej gdzieś tam w głębi, ale wiadomo było, że w pewnym momencie autor go rozbuduje i odpowiednio przedstawi. I nie myliłam się. Wszystko mi tu tak dobrze pasowało i współgrało.
Koniec książki natomiast mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego , co kilkadziesiąt stron przed końcem książki się działo. Akcja trwała aż do ostatniej chwili i już niczego nie byłam pewna, a może jedynie tego, cokolwiek by autor przestawił i tak bym to przyjęła. Jak na debiut jestem naprawdę mile zaskoczona, a tym bardziej, że pisał to nasz rodak.
Nie skłamię, jeśli powiem, że po tej książce nie spodziewałam się niczego niezwykłego. Lubię czytać powieści związane z fantastyką, jednak nie przepadam zbytnio za science-fiction. Ostatecznie ciekawość tego gatunku wzięła górę i postanowiłam zapoznać się z twórczością polskiego autora zajmującego się tego typu książkami. Odniosłam bardzo pozytywne wrażenie i możliwe, że spróbuję zapoznać się bliżej z tym gatunkiem.
Ostatnią moc polecam fanom science-fiction i każdemu, kto lubi dobrą literaturę. Jednak nie zrażajcie się objętością książki i początkowo dosyć ciężkim językiem, ponieważ książka jest warta zachodu i myślę, że się na niej nie zawiedziecie. Polecam z całego serca!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To chyba nie do końca lektura dla mnie, ale doceniam, że autor potrafił wykrzesać z dosyć oklepanego motywu superbohaterów coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńymmm tak się zastanawiam co do tej książki nie jestem pewna, czy jest ona dla mnie, ale może kiedyś. Czekam na kolejne propozycje.
OdpowiedzUsuń